Muzeum dla dzieci w San Jose w Kostaryce to atrakcja, którą dawno planowałem odwiedzić. W końcu nadarzyła się okazja i nie mogliśmy tego zmarnować. Bardzo fajne interaktywne muzeum, które porusza wiele tematów, od fizyki, przez historię i medycynę do świata zwierząt i roślin. Żałuję, że za moich lat dziecięcych nie było takich miejsc.
Nie jesteśmy inni. Jesteśmy tylko kolejnymi numerami pesel. Chodziliśmy do szkoły w czasach bez Internetu i smartfonów, a świat poznawaliśmy dzięki Halikowi z programu Pieprz i Wanilia. Nie pochodzimy z bogatych domów i na wszystko musieliśmy sami zapracować. Jednak od zawsze było ważniejsze gdzie byłeś, niż co masz. Oboje możemy pochwalić się solidnym, wyższym wykształceniem.
Poczucia humoru uczył nas Bareja do spółki z Maklakiewiczem, a jak marzyć nauczyliśmy się z Powrotu do Przyszłości. Znamy dyskografię AC/DC oraz szaleliśmy razem na koncercie Iron Maiden, czy też Dr Misio. Kilka lat temu nasze drogi się skrzyżowały i dwie połówki połączyły się w pokraczny, ale słodki owoc. Dopiero później okazało się, że ten owoc to mango i jego miejsce nie jest w zimnej Polsce, ale gdzieś w tropikach. --- Muzyka: A Himitsu - Adventures [Argofox] #Kostaryka #CzteryKilo #emigracja