Po tym, jak nie udaje jej się odmienić losów Brunona i Caroline, Mylene dochodzi do wniosku, że nie jest w stanie niczego realnie naprawić. Wraca do swoich traum z dzieciństwa, próbując przejąć kontrolę nad tym, co naprawdę może zmienić: nad sobą samą. Dzięki temu odkrywa skłonność do agresji również w sobie i uświadamia sobie, że - aby położyć kres przemocy - musi kierować brutalnymi mężczyznami i wspierać ich w cierpieniu. Wymaga to jednak ogromnego nakładu pracy.